„Pocztówki z zimowej krainy VI” – zimowa prezentacja twórczości Akademii Sztalugi i Pędzla „Browaru B.”
Wystawa, którą będzie można oglądać od 19 grudnia do 17 stycznia, jest idealnym pretekstem do zagłębienia się w piękny, baśniowy, magiczny i świąteczno-zimowy czas.
Co roku w sekcjach plastycznych Centrum Kultury „Browar B.” powstaje wiele prac malarskich, rysunkowych, graficznych, przestrzennych i tkackich związanych z tą porą roku, odświętnością okresu Bożego Narodzenia oraz końca starego i początku nowego roku. Na wystawie prezentowane są najnowsze prace uczestników ASiP. Z części z nich powstaną pocztówki, które można będzie kupić w kasie CK „Browar B.” i wysłać ze świątecznymi życzeniami do swoich najbliższych. Tradycyjnie wystawie towarzyszy świąteczna fotobudka, która będzie dostępna przez cały okres świąteczny. Całość tworzy piękną, świąteczną scenerię.
Godzina wydarzenia: wernisaż: 19 grudnia, godz. 18.00; zwiedzanie: wtorek – piątek 11.00 – 18.00, sobota 14.00 – 18.00 (ostatnie wejście godz. 17.30).
Bilety: zwiedzanie wstęp wolny, pocztówki 2 zł, kasa CK „Browar B.”.
Miejsce: Galerie Sztuki „Beczkownia” i „Fermentownia” Centrum Kultury „Browar B.”, ul. Łęgska 28.
Informacje: 54 427 02 47, www.ckbrowarb.pl
W Piernikowym Miasteczku
W kuchni pachniało miodem, cynamonem i dzieciństwem.
Mała dziewczynka o rudych włosach stała na stołku obok babci, dzielnie wałkując ciasto na pierniki. Za oknem padał śnieg, a w radio cicho grała kolęda. Zbliżała się Wigilia i czuć już było magię Świąt.
– Babciu, a co by było, gdyby cały świat był z piernika? – zapytała dziewczynka, oblizując palec z lukru.
Babcia uśmiechnęła się ciepło. – Może właśnie tak by wyglądał…
Za górami, za morzami, w samym sercu krainy słodkich aromatów, leżało Piernikowe Miasteczko. Położone nad lukrową rzeką, którą płynęły pięknie zdobione piernikowe rybki, raki i ślimaki. Nad wodą był piernikowy most, który łączył dwie piernikowe uliczki. Wszystko tutaj – od dachów po bruk – było zrobione z najprawdziwszego piernika. Domy pachniały cynamonem, latarnie błyszczały kryształkami cukru, a z kominów unosiły się dymki w kształcie serc, które na niebie przemieniały się w delikatne chmurki w fantazyjnych kształtach.
Pomiędzy domami hasały wesoło piernikowe dzieciaki z psiakami. Po piernikowych uliczkach przemykały hulajnogi z herbatników, ciasteczkowe rowery i auta napędzane imbirowym aromatem. Na rynku, obok fontanny z płynnym miodem, dzieci lepiły lukrowe bałwanki, a ich śmiech niósł się aż po piernikowe pagórki po drugiej stronie lukrowej rzeki.
Wszystko w całej okolicy pachniało pięknie korzennym, piernikowym, słodkim zapachem.
Lecz tego ranka stało się coś niezwykłego. Kiedy piernikowy kogut zapiał słodko, a koty i psiaki przeciągały się jak na piernikowe zwierzaczki przystało, mieszkańcy budzili się leniwie. Maleńkie, zwinne, piernikowe sikoreczki zaglądały z ciekawością poprzez wzorzyste, ubrudzone cynamonem szyby. Piernikowi ludzie ze zdumieniem spoglądali przez swoje cynamonowe okna. Całe Piernikowe Miasteczko pokryło się białym, cukrowym puchem – puszystym, błyszczącym i pachnącym wanilią. Wszystko wyglądało bardzo odświętnie. To Pani Zima przybyła w nocy, by przyprószyć miasto swoim czarodziejskim pyłkiem.
Ale to nie był koniec niespodzianek. Pod piernikowymi choinkami, ustrojonymi w anyżowe gwiazdki i orzechowe dzwonki, pojawiły się tajemnicze paczki – pudełka owinięte w lukrowany papier, przewiązane wstążkami z karmelu. Pierniczątka patrzyły na nie z szeroko otwartymi oczami, nie wiedząc, skąd się wzięły.
A wtedy, gdzieś wysoko nad lukrową rzeczką, rozległ się dźwięk dzwonków. To Święty PierNikołaj ze swym zaprzęgiem pierniferów przelatywał nad miastem! Rozwoził pierzenty wszystkim grzecznym pierniczkom i pierniczankom.
Kiedy słońce wstało nad piernikowym mostem, miasteczko błyszczało niczym bajkowa kraina ze snu. I choć dzień dopiero się zaczynał, w powietrzu unosiło się to szczególne uczucie – czuć było świąteczny nastrój.
Zapach pierników powoli wypełnił kuchnię i wylewał się na klatkę schodową przez szparę pod drzwiami.
Dziewczynka z babcią wyjęły z pieca pierwszą blachę złocistych ciastek.
– Widzisz, babciu? – powiedziała dziewczynka, układając piernikowe ludki na stoliku. – To właśnie „pierniczaki” – mieszkańcy naszego miasta.
Babcia roześmiała się cicho i przytuliła wnuczkę.
Za oknem sypał śnieg jak cukier puder, a w oczach dziewczynki błyszczał świat, w którym piernikowe miasteczko naprawdę istniało – gdzieś pomiędzy zapachem cynamonu a ciepłem babcinego uścisku.



